11/28/2007

[DRAFT:] Komputery, świadomośc i niebezpiewczeństwa płynące z czytania filozofii nieanalitycznej.

Motto:
Miałem w dzieciństwie co chciał przeczytać Hegla w oryginale i nawet w końcu przeczytał, tyle że stal się schizofrenikiem.


Pamiętacie jak pisałem o świadomości? Tj. pisałem że świadomość jest najbardziej prymitywną częścią umysłu (inaczej: poasiadającą bardzo moc obliczniową). Teraz okazało się że można do tego wniosku dojść inną drogą. Droga moja, wnoisek thx top Hania.

Obraz


Progam może w komputerze być puszczony bezpośrednio na procesorze, albo na innym programie symulującym procesor (albo cały komputer). Zwykłe programy (z rozszerzeniem .exe*) są pierwszego rodzaju, ale istnieją programy drugiego.

Programy exe są niebezpieczne, tj. jeśli go odpalisz może zrobić bóg-wie-co z twoim komputerem (np. skasować wszystkie dokumenty, czy sformatować dysk, czy zainstalować wirusa do bootsektora) i nie ma zasadniczo żadnej możliwości kontroli tego co ów program robi... Kontroli brakuje nie ze wzgędyu na żydomasoński spisek Billa Gatesa i Szatana, ale ze względów wydajnościowych --- programy kontrolowane byłyby znacznie wolniejsze. Bowiem nad programem musiałby czywać inny program rozumiejący co pierwszy progos robi i uniemożliwiający mu czynienie spustoszeń. Nawet nowoczesne antywirusy raczej skanują pliki programów podczas ładowania do pamięci, a nad wykonaniem nie czuwają (a kto miał antywira wie jak fajnie wpływa na pracę kompa).**

Programy z drugiej kategorii mogą być wykonywane w tzw. piaskownicy, tj. być tak kontrolowane żeby nie nie mogły zaszkodzić komputerowi. W plikach javy nie ma wirusów (bo zasadniczo być nie może). Tak samo aplety są zasadniczo w 100% bezpieczne.

Oczywiście te dwa światy są w pewnym stopniu pomieszane --- tj. nad wykonaniem programów czuwa system operacyjny, który ogranicza mniej (windows) lub bardziej (linux) szkodliwego możliwości działania programów. Tak samo da się napisać szkodliwy program w javie (tak samo szkodliwy aplet).


W umyśle mamy nieświadomą część, która jednak jest bardzo 'mocna' obliczeniowo, powiedzmy że reprezentuje ona wyspecjalizowane obliczeniowo ośrodki mózgu***, oraz taką część która od wszystkiego (a jak coś jest od wszystkiego to jest do niczego ;)) i ta właśnie część jest świadoma (bądź jest świadomością samą w sobie... [to think about]).

Nie da się świadomie tłumaczyć w czasie rzeczywistym jednego języka na drugi, świadomość jest zbyt słaba obliczeniowo żeby rozparsować zdanie 'w locie' i przełożyć je na inny język. Jest też zbyt słaba obliczeniowo żeby, dajmy na to, rozwiązać nieliniowe równanie różniczkowe na przeciętnym kolokwium. Złego matematyka poznaje się właśnie po tym że rygiorystycznie stosuje przekształcenia krok po kroku, prawdziwy matematyk 'ma nosa', 'czuje' równanie i potrafi 'w pamięci' przeskczyć kilkanaście kroków obliczeń.

Niedoświadczony kierowca musi wyszukiwac znaki na drodze i świadomie się do nich stosować, kierowca dośwadczony natomiast stosuje się do nich automatycznie.

Weżmy przykład pisania na klawiaturze --- wszelkie próby świadomego trafiania w klawisze kończą się pisaniem paru słów na minutę, szybciej zaczyna się dopiero kiedy świadomie wybiera się słowa, zdania a litery pojawiają się same na monitorze.

W tych przejawach świadomości uwypukliłem pewien szczegół, który zdaje się być znamienny dla wszystkich przejawów świoadomości: mianowicie to że posługuje się ona logicznymi rozumowaniami, dokładniej posługuje się logiką pierwszego rzędu (czyli Klasycznym rachunkiem zdań i kwantyfikatorów). Nie rozumiem tego jako pozytywny aspekt świadomości, jest to kolejny dowód na jej mizerię --- przecież logika pierwszego rzędu jest uznanwana za bardzo prostą i 'słabą' teorię. Osobiście uważam że świat byłby znacznie lepszy gdyby ludzie byli w stanie świadomie operować logiką wielowartościową (czy logikami wyższych rzędów). W dalszej części będę przyjmował to że świadomość posługuje się tą logiką jako fakt empiryczny****.

KRZ*5 jest teorią bardzo słabą, jest teorią w której nie wiele można wyrazić, czyli istnieją całe dziedziny życia których świadomość nie może pojąć.

Obraz


Wracając do obrazu komputera. Sprytni programiści znaleźli sposób na uzyskanie szybich i bezpiecznych programów. Otóż programy są przed właściwym wykonaniem (odbywającym się już bez kontroli) anaizowowane pod kątem potencjalnej szkodlwości i jeśli nie program nie może zaszkodzić jest wykonywany.

Metoda ta ma jedno ograniczenie: zasadniczo nie można jej zastosować do plików .exe, nie można bowiem nie ma (i chyba być nie może) narzędzi analizujących je na tyle dokładne. Można natomiast analizować kody żródłowe




*lub te wykonywane przez ./
** W Linuksie jest bardzo podobnie, linux jest bezpieczny nie dlatego że jest dobrze napisany (nie tylko dlatego). ale dlatego że ma użytkowników znających się na kompie i dlatego że nikt na niego nie pisze wirusów. Cały system zarządzania dostępem linuksa zda się psu na budę jeśli ktoś odpali program kasujący mu katalog ~.
*** Są ośrodki opdowiadające za języki, za nawigację (taksówkarze maja przerośnięty hipokamp(?)), za matematykę, podejrzewam że za tworzenie też i tak dalej.
**** Jako fizyk z zawodu nie mam, przydodzonej chyba filozofom, odrazy do korzystania ze świadectwa zmysłów (zmysłu wewnętrznego w tym wypadku). Niedowiarkom mogę powiedzieć:
Ślepcem jest ten, do kogo nie dociera blask bijący z rzeczy stworzonych

*5 Klasyczny Rachunek Zdań

11/14/2007

Czym jest filozofia?

Współczesną filozofię widzę jako wędrowanie po dusznych równinach nad którymi królują wielkie góry gdzie powietrze jest ostre i czyste. Współczesnych filozofów widzę jako mieszkańców dolin z pogardą patrzących na szczęśliwych górali pijących chłodną wodę prosto z górskich strumieni.

Mieszkańcy równin dzielą się na frakcji, obozy i fronty spierające się o garście pyłu podnoszone z suchej ziemi. W tych sporach giną nieprzeliczone tysiące, a zwycięscy przez chwilę zapominają że mieszkają na równinie, i przez chwilę potrafią nie spoglądać na masyw gór, wśród których słychać pełny śmiech górali widzących te spory. Cóż im pozostało? Nie chcą o ruinach zapomnieć, wielokrotnie próbowali zejść w doliny i porwać niziołków w wysokie domeny. I choć jeńcy z czasem stawali się bliscy góralom, pięknie odziani z czasem zapominali barbarzyńskie nawyki, to zawsze wracali do swych niskich rodaków, sami nie mogąc już zaznać szczęścia nigdzie

Górale zaprzestali prób ewangelizacji. zerkają tylko czasem na równiny z mieszaniną litości, strachu i pogardy. Niziołkowie są dla nich tylko jednym --- ostrzeżeniem

Czasem jednak niektórzy z nich wchodzą w góry, i ci zostają w nich na zawsze. Możliwe nawet że kiedyś każdy z osobna wejdzie do wysokich krain, lecz nigdy nie wejdą tam wszyscy razem